To właśnie ZUS zapowiedział zakup 130 tysięcy dyskietek. Tak proszę Państwa, dyskietek, nośników na tyle przestarzałych, że bezużytecznych. Ta instytucja nie posiada komputerów ze stacjami CD, kartami sieciowymi, wejściami na USB, więc dla nich najsensowniejszym nośnikiem jest jak sami mówią – DYSKIETKA.
Po co wydawać na nowszy sprzęt komputerowy, skoro można mieć coś, czego się praktycznie już nie używa?
Ciekawi mnie, jak oni zmieszczą na jednej dyskietce dane, przecież to tylko 1,4MB wolnego miejsca. No dobra – trzy może cztery pliki tekstowe plus z jedno niewielkie zdjęcie i nic więcej. O pliku w Excelu można zapomnieć. Zatem może mi ktoś rzec, jaki sens jest zakupu tych nośników z „Epoki Kamienia Łupanego”?. To kolosalna cena biorąc pod uwagę ich niewielką pojemność.
Postanowiłam zrobić prosty rachunek matematyczny.
Dyskietka 3,5 calowa o imponującej pojemności 1,44 MB kosztuje mniej więcej złotówkę, ale przy takiej ilości, to koszt 130 tysięcy złotych, co da w sumie 187,2 GB pamięci.
Gdybym miała wydać 130 tys. PLN na zewnętrzny dysk 200 GB, to mogłabym zapomnieć o korzystaniu z komputera, bo nie byłoby mnie stać na takowy wydatek. Jednak taki dysk, to około 250 PLN, czyli za tę kwotę można kupić około 500 takich dysków łącznie z kosztami dostosowania sprzętu. Jest różnica, czyż nie?
Nic więcej nie trzeba dodawać.
Zastanawia mnie tylko jeszcze jedno, czy kaseta magnetofonowa, a za ną płyta winylowa ponownie staną się popularnym nośnikiem dźwięku i zastąpią płytę CD?
Przecież są jeszcze radiomagnetofony „obsługujące” kasety, a w paru domach znalazłby się zapewne adapter marki Bambino.