Liczba bezrobotnych w Niemczech spadła w kwietniu do poziomu ok. 3,4 mln osób. Ten pomyślny wynik jest rezultatem utrzymania pracy w skróconym wymiarze godzin i pracy za granicą. Na przykład w Polsce.
Rolnictwo, budownictwo i turystyka. To trzy filary, na których trzyma się gospodarka w Brandenburgii. Niestety, mają one jedną, poważną wadę: są uzależnione od pogody i przez to niezbyt pewne.
(Na zdj. Brandenburgia jest piękna, ale niełatwo tu o stałą pracę).Z tego też powodu coraz więcej młodych mieszkańców tego landu decyduje się na pracę za miedzą, w sąsiedniej Polsce. Mogą liczyć na poparcie federalnego ministerstwa pracy, które we współpracy z Europejskim Funduszem Społecznym uruchomiło program pod nazwą „Integracja przez wymianę”. Do roku 2012 skorzysta z niego 225 młodych bezrobotnych, wysłanych na praktyki zawodowe do regionu partnerskiego wokół Wolsztyna. Pierwsi praktykanci trafili tam w marcu.
Jak sobie pościelesz…
… tak się wyśpisz. Dla Nicole Kretschmer to przysłowie oznacza dużo więcej. Dla niej praktyka w hotelu i restauracji „Kaukaska” w Wolsztynie to szansa na wyrwanie się z domu i życia z zasiłku dla bezrobotnych. W rodzinnej Brandenburgii nie udało się jej znaleźć stałej pracy. Ta czekała na nią w Wolsztynie, dokąd skierował ją urząd pracy, uczestniczący w projekcie „Integracja przez wymianę”.
(Na zdj. Praktykantka Nicole Kretschmer (z przodu) przy pracy z Basią). Najpierw jednak musiała przejść dwumiesięczny kurs przygotowawczy, na którym liznęła nieco wiadomości o Polsce, jej historii, kulturze i – co najważniejsze – języku. Po polsku jeszcze nie mówi, ale to nie przeszkadza jej w tańcu z odkurzaczem po hotelowym korytarzu, czy podczas ścielenia łóżek. Szkoda tylko, że wciąż nie może pogadać swobodnie z Basią, koleżanką, z którą jest najczęściej na jednej zmianie.
{loadposition user9}
„Bariera językowa daje mi się najwięcej we znaki – mówi 22-letnia Nicole – ale i tak jestem bardzo zadowolona, że zdecydowałam się na tę praktykę. Zebrane tu doświadczenia na pewno mi się jeszcze przydadzą. Już teraz czuję się dużo pewniejsza siebie i wiem, co potrafię”.
Polski przepustką do kariery
Koordynatorka programu „Integracja przez wymianę”, 35-letnia Heike Dingfeld, słucha i potakuje. Pierwsze wrażenia Nicole z pracy w hotelu w Polsce utwierdzają ją w przekonaniu o celowości tego eksperymentu. Po powrocie do Niemiec Nicole oczekuje końcowa, miesięczna praktyka, ale już w niemieckiej firmie i – przy odrobinie szczęścia – oferta stałej pracy.
Polska staje się coraz bardziej atrakcyjnym miejscem pracy dla wielu Niemców. Już teraz mogą swobodnie poruszać sią po polskim rynku pracy, w odróżnieniu od Polaków, przed którymi Niemcy staną w pełni otworem dopiero w roku przyszłym. W brandenburskich pośredniakach pojawia sią coraz więcej ofert pracy u sąsiada zza Odry. Partnerstwo transgraniczne kwitnie. Polski przestaje być egzotycznym, mało komu do czegoś przydatnym językiem. Przeciwnie, „znając choćby trochę polski – mówi Heike Dingfeld – można liczyć na ciekawe zajęcie w firmach prowadzących działalność gospodarczą po obu stronach granicy”.
Na saksy do polskiego bauera
Wygląda to na żart, ale 23-letni Markus Lößner słysząc to, wcale się nie śmieje, tylko uśmiecha z zadowoleniem. Po ukończeniu szkoły ogrodniczej w Brandenburgii rozesłał 115 podań o pracę i otrzymał 115 odpowiedzi odmownych. To znaczy, otrzymał ich dużo mniej, bo mało kto w ogóle zechciał mu odpowiedzieć…
(Na zdj. Markus Lößner (po prawej) i jego polski szef Zdzisław Brudło). Na szczęście trafiła się jedna odpowiedź pozytywna. Z Polski. Od pana Zdzisława Brudło, „badylarza” spod Wolsztyna. Dlaczego zdecydował się na przyjęcie do swojej szklarni młodego, niemieckiego ogrodnika? „Z ciekawości – mówi pan Brudło. Chciałem się przekonać na własne oczy, jak to jest, kiedy Niemiec pracuje u Polaka! Na ogół jest raczej odwrotnie, prawda?”
Skorzystały na tym obie strony. Markusowi spodobał się polski luz, a jego polscy koledzy wzięli się poważnie – po niemiecku – za naukę niemieckiego, co na pewno im się przyda. Krótko mówiąc: eksperyment powiódł się nad wyraz, a pan Brudło już wie, jak pracuje Niemiec: „Jeśli tylko mu się chce, pracuje tak samo dobrze jak Polak!” – mówi i śmieje się z udanego dowcipu.