Przewodniczący saksońskich związków zawodowych Markus Schlimbach zaapelował do rządu Saksonii o ostateczne ustosunkowanie się wobec krytyki związkowców w sprawie obowiązkowych testów dla pracowników transgranicznych.
Od 11 stycznia, Saksonia planuje wprowadzić obowiązkowe testy dla pracowników transgranicznych dojeżdżających z obszarów ryzyka. Co najmniej dwa razy w tygodniu pracownicy będą musieli wykonać testy i przedstawić ich negatywny wynik.
Przewodniczący związków zawodowych Markus Schlimbach mówi o coraz trudniejszej sytuacji pracowników transgranicznych – ich wołanie o pomoc i skargi rosną z każdą godziną. Szef związków wyjaśnia przy tym, że planowany wymóg testów nie jest ani odpowiedni, ani możliwy do wykonania. – Saksoński rząd związkowy jest uparty i zamknięty na wszelkie argumenty. Nikt nie otrzymuje merytorycznych odpowiedzi – zaznacza.
Schlimbach zwraca także uwagę na brak konkretnych rozwiązań ze strony rządu. Wprowadzone wymogi utrudnią pracowniczą komunikację (dot. pracy zmianowej) i narażą na wysokie koszty dojeżdżających pracowników jak i pracodawców. Może też ubyć rąk do pracy, szczególnie pracowników z najniższymi zarobkami. – Zdecydowanie przeciwstawimy się próbie ich marginalizacji – dodaje Schlimbach.
Problemem dotyczy także większych firm, które zatrudniają ponad tysiąc osób. Miesięczne koszty pracodawców za wykonane testy wyniosłyby 360 tys. euro. Ponadto rodzi się pytanie, czy w obecnej sytuacji uzasadnione jest wysyłanie do inspekcji sanitarnych w Saksonii czterdzieści tys. dodatkowych wyników badań tygodniowo.
– W Unii Europejskiej nie powinno mieć znaczenia, czy ktoś dojeżdża do pracy przez granicę między dwoma dzielnicami, czy przez granicę państwową między dwoma państwami członkowskimi. Pracownicy mają prawo do równego traktowania – podkreśla szef związków zawodowych.
Opr. Waldemar Roszczuk, fot. DGB