Jak już informowaliśmy, wczoraj około godziny 18.00 w Starym Polichnie (pow. gorzowski) do Warty wpadło dziecko. Strażacy przeszukiwali rzekę do godziny 22.00, ale 14-latka nie udało się odnaleźć.
– Działania ratowników trwały do godziny 22.00. W tym czasie przeczesano nabrzeża oraz sprawdzono zakola. Czynności te nie pozwoliły ani na odnalezienie chłopca, ani na wiarygodne potwierdzenie, że doszło do utonięcia. Relacje świadków wskazują jednak, że możemy mieć do czynienia z takim właśnie scenariuszem – informuje rzecznik lubuskiej policji podkom. Sławomir Konieczny.
Krótko po otrzymaniu informacji o zdarzeniu na miejsce prowadzonych działań skierowany został policyjny psycholog. Specjalista w rozmowie z rodziną nastolatka starał się udzielić niezbędnej w takich sytuacjach pomocy i wsparcia.
Dziś rano poszukiwania zostały wznowione. – Obszar poszukiwań nie został jeszcze rozszerzony – poinformował nas po godzinie 9.00 S. Konieczny. – Mamy motorówki, więc będziemy sprawdzać zakola na znacznym odcinku. W tej chwili nie mam informacji o odnalezieniu chłopca. Cały czas poszukujemy człowieka, aczkolwiek wszystkie scenariusze, które zostały nam przedstawione wskazują, że doszło do tragedii – dodał funkcjonariusz.
Jak udało nam się ustalić, 14-latek to mieszkaniec Starego Polichna. Chłopiec przyszedł z bratem i rówieśnikami nad rzekę oddaloną od zabudowań o około 100 metrów. W tym miejscu nie ma plaży ani miejsca wyznaczonego do kąpieli, ale chłopcy dobrze znali ten odcinek Warty.
Nastolatkowie wchodzili do wody i skakali z tak zwanej główki. Jest to wypiętrzenie brzegu, które pozwala formować koryto rzeki.Często widzi się, jak właśnie z główki wędkarze łowią ryby. Chłopcy skakali z kamiennego wypiętrzenia i podpływali do szczytu główki.
W pewnym momencie zaginiony nastolatek wszedł do wody w miejscu, gdzie nurt jest rwący i prąd rzeki porwał go na środek Warty.
—
Opr. Ewa Wójcik, fot. Waldemar Roszczuk
{fcomment}