Wyjątkowym brakiem rozsądku wykazał się 44-letni mieszkaniec Witnicy. W miniony czwartek mężczyzna przywiózł i sprzedał w znajdującym się w tej miejscowości skupie złomu pięć pocisków artyleryjskich. Groźne niewybuchy na terenie skupu ujawnili policjanci z Witnicy. Amunicja moździerzowa kalibru 105 mm leżała rzucona na dnie kontenera ze starym żelastwem.
Kiedy policjanci zabezpieczali znalezisko pod bramę skupu podjechał Volkswagen Golf. Okazało się, że mężczyzna, który przywiózł ujawnione pociski przyjechał do skupu ponownie. Tym razem w bagażniku Golfa policja odnalazła 12 sztuk pocisków kaliber 76 mm i kilkanaście zapalników.
Śmiercionośny złom przewożony był w sportowych torbach niczym gruszki z działki. Właścicielem Golfa okazał się Stanisław K. – mieszkaniec Witnicy. Mężczyzna bez zażenowania opowiedział policjantom o tym jak wykopał niewybuchy w okolicach Sulęcina. Jak sam stwierdził, jego zdaniem granaty moździerzowe nie są już niebezpieczne, bo odrąbał od nich zapalniki! Mówiąc to wskazał na leżącą w bagażniku siekierę i piłę.
Na miejsce wezwano saperów. Teren skupu złomu został zabezpieczony. Obok znajduje się kilka innych firm, w których pracowali ludzie. Jak stwierdzili wojskowi, wybuch tylko jednego pocisku spowodowałby zagrożenie w promieniu 400 metrów. Policjanci i saperzy pojechali również do wskazanego przez Stanisława K. lasu. Tam odnaleziono kolejne 20 pocisków wykopanych z ziemi i przygotowanych do zabrania.
Zarówno Stanisławowi K. jak i pracownicy skupu, która przyjęła niewybuchy policja postawiła już zarzuty. Ponieważ groźba eksplozji była realna, oboje odpowiedzą za sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w wielkich rozmiarach. Za czyn ten podejrzanym grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.