Andy Bichlbaum i Mike Bonanza to dziś zapewne jedni z najpopularniejszych alterglobalistów na świecie. Ich drugi pełnometrażowy film „Yes Meni naprawiają świat” odwiedził już festiwale w Sundance, Berlinie (Panorama Award), Buenos Aires, Stambule i Seattle, a po warszawskim festiwalu Planete DocReview zostanie pokazany w Łagowie w najbardziej „niepoważnej” sekcji festiwalu: Poniżej Krytyki.
Yes Meni przypominają jednak światu o sprawach jak najbardziej poważnych – choć w nasączony ich specyficznym poczuciem humoru sposób. Już sam ekscentryczny balet wodny, w którym dwóch facetów w garniturach pływa w dziwacznych pozach w zbiorniku retencyjnym, zapowiada, że nie będzie to kolejny dokument ponuro-depresyjny.
Yes Meni z absurdami prawa handlowego walczą za pomocą satyry, odsłaniają wstydliwe kulisy wielkiego biznesu, publicznie wywołują tematy, które „wielcy tego świata” ochoczo zamiatają pod dywan – słowem: wsadzają kij w mrowisko. Ale nie robią tego, organizując protesty pod ambasadami i zbierając podpisy pod petycjami. Zamiast tego wcielają się np. w reprezentantów fikcyjnej spółki handlowej i na zwołanej przez siebie konferencji prezentują świece wykonane z… ciał pracowników zakładów przemysłowych. Podczas ich palenia salę ogarnia coraz mniej przyjemny zapach, ale niewiele osób reaguje oburzeniem.
„Satyra to dobry sposób na popularyzowanie zagadnień. Dobry punkt wyjścia do mówienia o tematach ciężkich i poważnych, do przeprowadzania dochodzeń zupełnie na serio. Mamy wielką nadzieję, że dzięki naszemu filmowi ludzie zauważą tę groteskową nieprawidłowość w funkcjonowaniu światowego prawa i kierunku, w jakim ono zmierza” – mówi Andy Bichlbaum z The Yes Men.