Prowadziliśmy radykalne akcje, manifestacje, strajki, ale zawsze w sposób pokojowy. Mieliśmy też za sobą poważne racje. Występowaliśmy o ważne sprawy, nie tylko bytowe, także o wolność słowa i prasy, o uczciwe sądy, o ludzkie traktowanie najsłabszych, o nie fałszowaną historię. To był wspaniały, wielki ruch. Byłem z niego autentycznie dumny.
Pamiętam, że gdy członkowie PZPR licznie oddawali swoje legitymacje partyjne, przechodząc do nas, pomyślałem: – Przecież część tych ludzi wstąpiła do partii z przekonania, a teraz się jej wstydzą…
I zaraz po tym naszła mnie druga myśl: – Czy kiedyś dojdzie do tego, że ja będę się wstydził Solidarności? Ta myśl wydawała mi się wówczas niedorzeczna. A dziś coraz częściej wstydzę się Solidarności. Nie tej mojej, dawnej, z lat 1980-81, tylko obecnej.
Dzisiejsza Solidarność przychodzi na demonstracje z pałami i w dodatku mówi, że ona jest Polską, a ci bez pał, to ZOMO. Dzisiejsza Solidarność pali opony i rzuca w policję brukiem, a później ustami swych przywódców łże, że to policja ją atakowała. Tak, my też w stanie wojennym rzucaliśmy w ZOMO brukiem, ale to ZOMO najpierw prało pałami kogo popadnie, kobiety, dzieci, ludzi starych. To ZOMO kopało, a nawet do robotników strzelało. I myśmy mimo to nie szli na demonstracje z pałami, tylko ze sztandarami, przekonani, że nasza bezbronność stanowi naszą rację.
Jaką rację ma Janusz Śniadek i jego związek? O jakie naprawdę poważne sprawy występuje? W odpowiedzi słyszymy slogany i bełkot. Dlaczego stoczniowcy nie protestowali gdy rząd Kaczyńskich doprowadzał stocznie do upadku? Dlaczego nie protestowali, gdy Tadeusz Rydzyk przegrał na giełdzie 7,5 miliona złotych zebranych na ratowanie stoczni? Dlatego, że dzisiejszej Solidarności nie chodzi o nic. Stała się narzędziem politycznym PiS-u i chce tylko zadymy.
A jest w tym jakiś wielki absurd. Większość ludzi należy do tego związku z dawnego sentymentu, bo należała od początku, od 1980 roku. Ci ludzie wcale nie popierają Kaczyńskich i Śniadka, w większości są wyborcami PO. W większości nie chcą zadym.
Dziś wstydzę się za Solidarność.
Krzysztof Łoziński