O trzeciej w nocy, do gorzowskiej Komendy Miejskiej Policji zgłosił się zdenerwowany mężczyzna. Zgłaszający wcześniej otrzymał telefon od przebywającego w Wielkiej Brytanii brata. Ten opowiedział mu, że telefonowała do niego jego mieszkająca w Gorzowie dziewczyna.
Gorzowianka zaalarmowała swojego chłopaka – opowiedziała, że koleżanka załatwiała jej prace w Niemczech. Skorzystała z tej oferty, jednak podczas wyjazdu została wywieziona w nieznane miejsce. Dziewczyna opisywała, że jest zamknięta w ciemnym pokoju, w którym jest jedynie stół i krzesło. Przetrzymujące ją osoby miały podawać jej środki odurzające.
Informacja brzmiała bardzo wiarygodnie. Dyżurny wydał polecenie, aby bez zwłoki podjąć działania. Wyjaśnieniem sprawy zajęło się kilkunastu policjantów. Ustalono telefon 20-letniej Kingi G. Policjanci kilkakrotnie próbowali na ten numer dzwonić, jednak dziewczyna przerywała połączenie. Sprawiała wrażenie jakby nie mogła rozmawiać. Kolejne sprawdzenia potwierdziły jednak, że Kinga G. jest w kraju.
Po wytypowaniu adresu na miejsce przyjechała grupa policjantów. Gdy weszli do mieszkania, ku zaskoczeniu wszystkich okazało się, że dziewczynie nic nie grozi. Kinga G. całą sprawcę opisała, jako żart, który chciała zrobić przebywającemu za granicą chłopakowi.