Sprawa swój początek miała w styczniu 2007 roku. Wtedy to zielonogórski NFZ podejrzewając, że może dochodzić do wyłudzeń refundacji za niektóre leki złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Sprawą zajęli się policjanci z Wydziału dw. z Przestępczością Gospodarczą KWP w Gorzowie Wlkp.
Początkowo podejrzenie padło na 126 recept, których przeznaczeniem była jedynie wypłata refundowanej kwoty. Jednak im dalej policjanci wgłębiali się w sprawę, tym więcej dowodów przestępstw wychodziło na jaw.
Do sprawy włączyli się Główny Inspektor Farmaceutyczny oraz Prezes Narodowego Funduszu Zdrowia. To z ich polecenia, na wniosek lubuskich policjantów we wszystkich aptekach należących do jednej ze spółek aptekarskich przeprowadzone zostały dokładne kontrole. Zabezpieczono kilka tysięcy sfałszowanych recept. Najwięcej recept realizowanych było w województwie dolnośląskim. Fałszywe recepty były również w aptekach w Wielkopolsce i Lubuskim.
Praca lubuskich policjantów pozwoliła ustalić sposób, w jaki dochodziło do wyłudzeń. Tu główną rolę grali członek zarządu i pracownik spółki aptekarskiej. To w aptekach należących do tejże spółki realizowane były recepty z refundowanymi lekarstwami.
Wtajemniczeni w proceder lekarze wypisywali recepty na osoby, których kart chorobowych nawet nie mieli. Na receptach widniały lekarstwa na osteoporozę, choroby układu oddechowego, osłonowe i inne. Istotną rolę odgrywał również pośrednik operujący między spółką, lekarzami i firmami farmaceutycznymi.
Zebrany w sprawie materiał dowodowy pozwolił postawić zarzuty 14. osobom. Najpoważniejsze zarzuty ciążą na członku zarządu, pracowniku spółki farmaceutycznej, byłej kierowniczce jednej z aptek oraz pośrednikowi.
Usłyszeli zarzut wyłudzenia mienia znacznej wartości, za co Kodeks Karny przewiduje karę do 10 lat pozbawienia wolności.
Pozostałym osobom z zarzutami poświadczenia nieprawdy oraz fałszowania dokumentów grozi nawet 8 lat pozbawienia wolności.